czwartek, 9 lutego 2012

Prosba z samego dna

Przebila na wskroś
Wypijajac mnie
Woda ognista
Z piekielnych wydobyta pól
Trawy  garść
Przyprawiła mnie
O lot bez tchu
O stan na podobieństwo snu

Więcej ich znam
Jeszcze więcej ich znam
Zatruwają mozg i odbierają rozum
Lecz żadna z nich
Ale żadna jak Ty
Nie olśniła mnie
Nie ujęła win



łąki u schyłku mego jestestwa
ląki traw!
Wyciskałem z nich nowe zycie
I  oleiste, czyste zło
Natarczywa na wskroś
Czysta siła
Z jaką płynie
Z jaką ciśnie się we mnie mrok

Wiecej ich znam
Jeszcze wiecej ich znam
Zatruwaja mozg i odbieraja rozum
Lecz zadna z nich
Ale zadna jak Ty
Nie olsnila mnie
Nie dodala  sil

Dalej i dalej na paraboli mego jestestwa
Opadam juz na dno
Z  trującymi myslami bukietem
Idę w garści
Wszystko co najlepsze we mnie mogło być
Przepadło
Lecz...
Jeśli to tylko martwe poplątanie
Jeśli to tylko martwa zapaść woli
Spróbowałbym  przeprosić ładnie
Przyrzeknę wszystko wynagrodzić

Niebezpieczne i ciemne
Moje wędrówki
Do piekla

Tak

Splątane juz drogi przez Ciemnosc
Nie wydostanę się stąd
Chyba że Ktos
Chyba że Ktos
Chyba że podasz mi dłoń

Splątane juz drogi przez Ciemnosc
Nie wydostanę się stąd
Sam !

Nim połknie mnie
Nim połknie mnie Ta
Nim połknie mnie ciemna noc...

Brak komentarzy: