wtorek, 24 sierpnia 2010

Gdyby tak choć jeden raz być pewien choć jednego być pewnym miłości.Lecz nie  i to nie jest Mi dane...Dlaczego?? Dlaczego akurat teraz... W niedorzeczności mojego ciała... W mej duszy tak zepsutej,że już i może zaczyna gnić...Czasami marzę by być sam bez tej waszej falszywej czułości tak naprawdę obcych  rąk... W drodze do nieba semafory gwiazd...Fajka za fajką  myśl za myslą: co jest tam po drugiej stronie jak jest tam idąc... I jej słowa... wyraźne NIE... I w glowie :jak ja mam ciężko i do tego słowa innych:są ludzie,którzy mają gorzej...

Brak komentarzy: