niedziela, 3 kwietnia 2011


W mieście na najgorszej dzielnicy
Urodził się On
 Od niechcenia, pogrążony w samotności

Hodował urojenia o wpływie swojej osoby na losy świata
Nazywał siebie katolikiem i w każdą niedziele zapierdalał do kościoła....
Paradoks ....
od pon do soboty skurwysynem był a w niedziele w pierwszej ławeczce w kościele....
CZy był hetero czy homo czy co, nie wiadomo bo  pieprzył wszystko... czy zwierze czy człowiek jedna cholera mawiał....
Jego życie upływało według utartego schematu...

Non stop alkohol,seks, dragi ale w niedziele święty...

Pewnego kwietniowego dnia na mecie... jak gdyby nigdy nic, wyszedł z domu nocą , było ciepło

Rozebrał się do naga i SZatan na niego stąpił
Widział czerwone gwiazdy jak spadają

I widział spalone miasta i widział tłumy ludzi
Ruszył ręką - umierali, potem drugą - rozstąpiły się niebiosa

Biała droga brukowana wprost do boga

Mogł mówić z nim o wszystkim o czym chciał

 Oczy pełne łez, a w sercu władza

Ponad światem unosił się spełniony

Ponad światem rozpostarł swoje dłonie

I już był niemal bliski zrozumienia

Zrozumienia tajemnicy wszechstworzenia...
A teraz jest wśród nas.....

Brak komentarzy: