W mieście na najgorszej dzielnicy
Urodził się On
Od niechcenia, pogrążony w samotności
Hodował urojenia o wpływie swojej osoby na losy świata
Nazywał siebie katolikiem i w każdą niedziele zapierdalał do kościoła....
Paradoks ....
od pon do soboty skurwysynem był a w niedziele w pierwszej ławeczce w kościele....
CZy był hetero czy homo czy co, nie wiadomo bo pieprzył wszystko... czy zwierze czy człowiek jedna cholera mawiał....
Jego życie upływało według utartego schematu...
Non stop alkohol,seks, dragi ale w niedziele święty...
Pewnego kwietniowego dnia na mecie... jak gdyby nigdy nic, wyszedł z domu nocą , było ciepło
Rozebrał się do naga i SZatan na niego stąpił
Widział czerwone gwiazdy jak spadają
I widział spalone miasta i widział tłumy ludzi
Ruszył ręką - umierali, potem drugą - rozstąpiły się niebiosa
Biała droga brukowana wprost do boga
Mogł mówić z nim o wszystkim o czym chciał
Oczy pełne łez, a w sercu władza
Ponad światem unosił się spełniony
Ponad światem rozpostarł swoje dłonie
I już był niemal bliski zrozumienia
Zrozumienia tajemnicy wszechstworzenia...
A teraz jest wśród nas.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz